Moskwa inwigilowała polskich specjalistów, którzy na terenie Rosji badali przyczyny katastrofy smoleńskiej. Rosjanie wiedzieli o każdym kroku naszych ekspertów, bo ich podsłuchiwali! Ujawnił to w swej książce pułkownik Edmund Klich (66 l.), akredytowany przy rosyjskim komitecie lotniczym MAK. Jak pisze Klich, Rosjanie znali nawet treści jego rozmów z polskimi szyfrantami ze służb specjalnych, którzy przesyłali tajne meldunki do szefa resortu obrony i samego premiera Donalda Tuska (55 l.)!
Zapewnienia o doskonałej współpracy Moskwy w wyjaśnianiu przyczyn tragedii z 10 kwietnia można miedzy bajki włożyć. Jak wynika ze słów pułkownika, każdy krok naszych ekspertów lotniczych z komisji był dokładnie śledzony przez Rosjan. Wiedzieli o wszystkim, o czym rozmawiają nasi badacze, co ustalają i co raportują polskim władzom. Rosyjskie służby specjalne od początku bowiem oplotły Polaków siecią podsłuchów.
Edmundowi Klichowi od początku badań w Rosji towarzyszyli polscy oficerowie dysponujący sprzętem kryptograficznym, za pomocą którego mógł wysyłać ministrowi obrony narodowej i premierowi poufne meldunki. Ale gdy pewnego dnia, kiedy oficerowie ci mieli zostać odwołani do Polski, spotkał się z zastępcą Tatiany Anodiny (75 l.) Aleksiejem Morozowem (40 l.), zrozumiał, że Rosjanie go podsłuchują i wiedzą o każdym jego kroku.