Nie żyje chorąży Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą Tu-154 M – informuje Niezależna.pl. Muś był bardzo ważnym świadkiem w śledztwie smoleńskim, a fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym ustaleniom. Doniesienia portalu potwierdziła policja.
Muś zmarł dziś w nocy. Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji, oznajmił, że wstępne oględziny nie wskazują na udział osób trzecich.
Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział, że żona Remigiusza Musia wezwała wczoraj policję o godzinie 23.30. – Zwłoki mężczyzny znaleziono w piwnicy domu – mówi Ślepokura. Dodał, że wyniki sekcji zwłok powinny być znane w najbliższych dniach.
Chorąży Remigiusz Muś a śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej
Chorąży Muś był technikiem pokładowym Jaka-40, który na lotnisku w Smoleńsku godzinę przed katastrofą prezydenckiego tupolewa. W śledztwie ujawnił, że kontroler lotów z wieży na smoleńskim lotnisku, wydał im komendę o zejściu na wysokość 50 metrów. Identyczną komendę miała otrzymać także załoga Tu-154M oraz rosyjskiego Iła-76.
Zmarły chorąży zeznał również, że tuż przed katastrofą prezydenckiego tupolewa słyszał dwa wybuchy. Wówczas nie kojarzył ich źródła.