Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała – w nawiązaniu do artykułu Cezarego Gmyza w tygodniku „Do Rzeczy” – że urządzenia użyte w Smoleńsku istotnie pokazały napisy sygnalizujące obecność związków chemicznych mogących stanowić tzw. materiały wysokoenergetyczne. Może to oznaczać obecność trotylu, oktogenu lub heksogenu, ale – jak zapewnia prokuratura – pojawienie się takich napisów nie oznacza, że materiał wybuchowy istotnie znajdował się na badanej części wraku.
W komunikacie prokuratura wyjaśnia, że jednoznaczną odpowiedź poznamy dopiero po wykonaniu szczegółowych badań w laboratoriach. Urządzenia użyte w Smoleńsku są bowiem używane tylko do badań przesiewowych.