Deszcz meteorytów, któremu towarzyszyły głośne eksplozje, spadł w piątek nad obwodem czelabińskim na Uralu. Agencja AP, powołując się na rzecznika MSW, poinformowała, że ponad 400 osób zostało rannych, w tym co najmniej 10 dzieci. Wiele osób zostało ranionych odłamkami szkła, gdy w wyniku fali uderzeniowej z okien wypadały szyby. Co najmniej jedna osoba trafiła do szpitala w ciężkim stanie.
Rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych twierdzi, że spadł jeden meteoryt, który po wejściu w ziemską atmosferę zaczął płonąć i potem rozpadł się na części.
W obwodach swierdłowskim i czelabińskim rozgrzane do czerwoności kosmiczne kamienie powybijały szyby i uszkodziły dachy. Świadkowie mówią, że włączały się alarmy samochodowe i pękały szyby w oknach; odnotowano przerwy w działaniu telefonów komórkowych. – O godz. 11 (godz. 6 czasu polskiego) mieliśmy liczne zgłoszenia różnych urazów, zranień i kontuzji – powiedział agencji przedstawiciel lokalnych władz.
Pierwsze informacje były zaskakujące. Mieszkańcy obwodu swierdłowskiego twierdzili, że w powietrzu eksplodował samolot. Dostrzegli na niebie błysk i usłyszeli huk. Fala uderzeniowa wybiła szyby w oknach i uszkodziła nadajniki telefonii komórkowej.
Inni rozmówcy twierdzą, że „z pewnością nie był to samolot”. Mieszkańcy mówią, że widzieli świecące obiekty na niebie także nad Jekaterynburgiem, ok. 200 km od Czelabińska.
Jak informuje ministerstwo do spraw nadzwyczajnych sytuacji – meteoryty nie zagroziły samolotom przelatującym nad Uralem.
To wyglądało jak początek wojny