Prasówki ze sportu na WOS

Będzie skandal podczas PŚ w Zakopanem?

Podczas styczniowych zawodów o Puchar Świata w skokach narciarskich w Zakopanem może dojść do blokady skoczni – informuje „krakow.gazeta.pl”. Wszystko z powodu protestu, jaki szykują podwykonawcy firmy „Tiwwal”, który od dwóch lat nie otrzymali prawie trzech milionów złotych za wykonane prace przy remoncie nowoczesnego pawilonu dla skoczków.

W styczniu 2011 roku, na kilkadziesiąt godzin przed zawodami Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem oddano do użytku nowoczesny pawilon dla zawodników. Służy on im po dziś, jednak podwykonawcy firmy „Tiwwal” nie otrzymali jeszcze prawie trzech milionów złotych za wykonaną pracę.

Pieniędzy domaga się ponoć aż 11 firm – donosi „krakow.gazeta.pl”. Jedną z poszkodowanych firm jest „Chomar”. – Na nic zdały się sprawy sądowe, interwencje w ministerstwie sportu. To skandal, że trzeci rok z rzędu zawody Pucharu Świata będą rozgrywane na obiekcie, za który do tej pory nie zapłacono – mówi właściciel, Józef Chowaniec.

Główny wykonawca zalega firmie „Chomar” aż 460 tysięcy złotych. – Nie są to małe kwoty do odrobienia, szczególnie teraz kiedy kryzys dotknął branżę budowlaną. My ze swoimi podwykonawcami jesteśmy rozliczeni ze wszystkim. Nieuregulowane rachunki za pawilon spowodowały, że mamy kłopoty finansowe i zaczynamy zalegać komuś innemu – dodaje Chowaniec.

Podwykonawcy są tak zdeterminowani, że planują blokadę Wielkiej Krokwi podczas najbliższych zawodów Pucharu Świata w Zakopanem. Konkursy w stolicy polskich Tatr zaplanowane są na 11 i 12 stycznia. – Jesteśmy zdeterminowani i znajdziemy sposób, by podczas Pucharu były utrudnienia i aby w pawilonie nic się nie działo – zapowiada właściciel firmy „Chomar”

Czy protest firm spowoduje, że odzyskają oni należne im pieniądze? Szanse są małe, bo główny wykonawca, firma „Tiwwal”.. zgłosiła wniosek o upadłość, jej majątkiem zarządza syndyk. Może to oznaczać, że podwykonawcy pozostaną niespłaceni.

Prezes Tatrzańskiego Związku Sportowego Andrzej Kozak twierdzi, że taka blokada nic nie da, a jedynie spowoduje ogromne utrudnienia dla miasta przy staraniach o organizację kolejnych imprez. – My jako organizator zawodów nic nikomu nie jesteśmy winni, a protest uderzy tylko w nas – tłumaczy Kozak.